"Achaja" czyli o tułaczce pewnej księżniczki.


"Achaja". Na starcie, prosto z mostu, jedna z moich ulubionych trylogii, którą przeczytałem więcej niż 5 razy (a z zasady czytam książkę z max 3). Cóż jednak sprawiło, że jest przeze mnie aż tak ceniona?

Jak już wcześniej wspomniałem, jest to trylogia. Andrzej Ziemiański, jej autor, wykreował świat podzielony na zwaśnione ze sobą narody walczące między sobą o wpływy. I w centrum tego całego chaosu pojawia się Achaja, księżniczka królestwa Troy. Wysłana do wojska przez młodszą od niej zazdrosną macochę, która knuje, jak pozbyć się niechcianej następczyni Wielkiego Księcia Archentara na dobre. W międzyczasie czytamy o przygodach dwóch oszustów, skryby Zaana i byłego galernika Siriusa, oraz o trzecim wątku czarownika Mereditha.

I to tyle tytułem wstępu. Trylogia łącznie ma około 1500 stron, i pomimo tego, że ostatnimi czasy wolę krótsze książki, to w tym przypadku chętnie przeczytał bym co najmniej dwa razy więcej! Świat jest tak zróżnicowany oraz ciekawy, że chciałem się o nim dowiedzieć jeszcze więcej.

W trakcie lektury poznamy wielu bohaterów, i co najważniejsze, zapadną nam oni w pamięć. Do dzisiaj pamiętam, jak kończąc ostatni tom dowiaduję się, że postać z pierwszego bierze aktywny udział w finałowych wydarzeniach. Bohaterowie powieści posiadają bardzo dobrze napisane osobowości, charakterystyczny dla siebie język oraz tok myślenia i szczerze, każdy (no, prawie każdy) ze spokojem mógłby się stać głównym bohaterem tej książki. No dobrze, skupmy się jednak na Achaji. Pomimo irytacji, jaką czasami we mnie budziła, nie miałem ochoty odłożyć książki. Wręcz przeciwnie, czytałem dalej, chcąc się dowiedzieć, jak z tego wybrnie. Księżniczka jest jedną z tych bohaterek, które z muszą nagle mimo woli zrezygnować z luksusów i stawić czoła wyzwaniom, z którymi mierzy się "szary obywatel" królestwa. Wspomnę jeszcze o świetnym, momentami chamskim humorze, który towarzyszy nam przez prawie całą trylogię. Nie raz czytając śmiałem się na głos...

... i nic więcej nie napiszę. "Achaja" jest jedną z tych książek, które na prawdę warto przeczytać. Na marginesie dodam dla maturzystów, że znajdziecie w niej wiele motywów do wypracowania (sam tak robiłem na swoich próbnych maturach i zawsze wszystko było trafne). Myślę, że oceny się już domyślacie, ale niech formalności stanie się zadość: 10 na 10. Warto! Wątpię, żeby ktokolwiek kiedykolwiek żałował, że po "Achaję" sięgnął. 

 Ten Krytyczny

Komentarze